LICZNIK OSÓB KTÓRE OGLĄDAŁY MOJE STRONY

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ www.elagawin.pl/blog
_________________________________________________________________________________________________________________________

ELA GAWIN, DZIENNIKI INTERNETOWE
BLOG

www.elagawin.pl/blog

7-8.III.2006

MOIM ŻYCIU CZASEM PADA DESZCZ, CZASEM ŚWIECI SŁOŃCE…

Znowu piszą o mnie na forach fotograficznych… Już dawno się przyzwyczaiłam do takich sytuacji… Nie martwię się tym co pisze się o mnie w internecie. Wiadomo, że to rzadko jest prawda… Konkurencja w każdej branży jest duża. Sama jestem fotografem i pozuję do zdjeć, niestety świat fotografów jest dla mnie zamknięty... 

Wystarczy wpisać w google Edyta Górniak – czytamy, że:
"Edyta Górniak jest beztalenciem, że pieje jak wykastrowany kogut zamiast śpiewać, że jest złodziejką bo ma cygańką naturę,
starym paszczurem, którego nie da się ani przelecieć ani nawet dotknąć kijem  bo budzi wstręt, itp". To komentarze, które były powszechne na necie gdy Playboy pokazał jej zdjęcia; a na tych zdjęciach moim wyglądała naprawdę pięknie. To na pewno była trochę zasługa obróbki komputerowej. Bow tamtym okresie nie była idealnie szczupła. Jednak i tak wyglądała fajnie. Opinie internetowe nie mają znaczenia; zależy tylko kto czyta te komentarze... I czy je rozumie. Nie podoba mi się sposób bycia Edyty Górniak, niepotrzebnie daje się wciągać w prowokacje i denerwuje się… Moim zdaniem ma piękną barwę głosu, szeroką skalę, której jej konkurencja muzyczna zazdrości. Ma piękną prezencję. I być może fajny charakter i głęboką osobowość, tylko za bardzo się wszystkim denerwuje… A co piszą o Dodzie Elektrodzie, Michale Wiśniewskim i innych? Nawet gdy wpiszemy w google: Lech Kaczyński widzimy, że nikogo i niczego się nie szanuje…

Nie martwię się więc pisaniem o mnie. Już różne rzeczy o sobie czytałam, też takie jak o Edycie Górniak... Czytałam w intrnecie, że nie mam wykształcenia (a mam skończone dwa kierunki studiów na UJ), że nie umiem robić zdjęć, że nie mam studia, że jestem po operacji plastycznej bo kiedyś byłam mężczyzną, że jestem szpiegiem rosyjskim, że już nie żyję itp. Nie cytuję tutaj wyzwisk, pogróżek i seks - propozycji, które płyną pomiędzy tymi komentarzami. Wiele osób loguje się na chatach moim imieniem i nazwiskiem i pisze za mnie. Ludzie zakładają moje blogi, rozsyłają moje zdjęcia, wysyłają rzekomo moje autografy za pieniądze… Nie rozdaję autografów. Nie korzystam z chatów ani forów dyskusyjnych. To dobre dla młodzieży i studentów… Ja jestem dorosła…

To cena reklamy jaką prowadzę i faktu, że wykorzystuję swój wizerunek, nazwisko i osobę do reklamy… Nie mam nic na sumieniu. Po prostu ludzie, z którymi współpracuję nie zawsze są uczciwi.  Na forum fotografowie zastanawiają sie dlaczego na naszej stronie pojawiły się zdjecia innego fotografa...  Rzeczywiście tak się stało przez przypadek. Twórca mojej strony www nie był uczciwy, zaproponował wykorzystanie w galeii jego zdjęć, po to żeby kierować mu klientów na zdjęcia ślubne w stylu reportaż i plener (ja takich zdjęć raczej nie robię, specjalizuję się w fotografii studyjnej). Zgodziłam się na to, bo zdjęcia były fajne i pomysł też mi się spodobał, zgodziłam się firmować jego pomysły szukania klientów w zamian za pomoc w wykonaniu strony i w ramach naszej współpracy. Potem się okazało, że nie wszystkie zdjęcia, które prezentował były jego autorstwa, część ściągnął z internetu. Gdy się o tym dowiedzieliśmy od razu je usunęliśmy ( w tym samy dniu). Teraz autorzy tych zdjęć dokuczają mi, opisują to na forach, dzwonią do mnie…  Miałam przez ostatnie osiem lat ponad trzydzieści takich incydentów w przypadku Banku Fotografii, który prowadzę. Fotografowie przynoszą zdjęcia do sprzedaży, podpisują umowę, zostawiają zdjęcia, my je wystawiamy na stronie www, robimy im reklamę, współpracujemy, pomagamy w sesjach, a potem czasami okazuje się, że zgłasza się inny autor i twierdzi, że te zdjęcia są jego. Nie zgłaszamy tego do sądu, po prostu usuwamy zdjęcia z galerii Banku Fotografii. Staramy się pomagać młódym ludziom którzy uczą się fotografii, a nie  prześladowac ich. Oni nie zawsze rozumieją sens prawa autorskiego.

Zawsze myślałam, że prowadząc ciekawą działalność gospodarczą będę miała wielu przyjaciół i fajnych znajomych. Pozowałam jako modelka ponad 400 fotografom z całej Polski (w latach 1990-2007). Z tego co najmniej 50-u fotografów nie dało mi odbitek moich zdjęć, inni bez mojej pisemnej zgody je publikowali. Nigdy na to nie reagowałam ani tego nie kontrolowałam. Nie mam czasu. Nie przeszkadza mi to. Odkąd sama zaczęłam fotografować (www.elagawin.pl/fotograf) większość z tych fotografów odwróciło się ode mnie, niektórzy mieli pretensje, że wykorzystuję ich pomysły i wiedzę jaką zdobyłam w czasie sesji będąc modelką… Myślałam, że gdy założę studio fotograficzne to będzie mi łatwiej, mam przecież tylu znajomych z branży… Zostałam jednak sama…  Na początku rzeczywiście naśladowałam dobrych fotografów, czy to znaczy, ze ukradłam ich pomysły?

Nie jestem smutna. Przeciwnie - jestem szczęsliwa. Nawet bardzo. To moje życiowe 5 minyt. Pracowałam na to całe życie. A że to 5 minut trochę boli... No cóż, szczęście musi też  trochę boleć...

Od 5 lat mam wielbiciela, fotografa któremu kiedyś pozowałam, który ma obsesję na moim punkcie i ciągle wciąga mnie w jakieś tarapaty. Zasypuje mnie propozycjami spotkań na przemian z pogróżkami. Pisze o mnie na forach, chatach, dokucza mi. Potem przeprasza i tak w kółko… Trwa to już tak długo, że jest wręcz  wpisany w krajobraz mojego życia. Podaje mój adres domowy na seks - chatach i umawia mnie z obcymi ludźmi na płatny seks. Gdy wracam wieczorem z pracy „klienci” czekają pod moim domem; czasami nie mogę nawet wejść, muszę czekać aż odejdą. Policja nie może nic zrobić. Są zakładane tylko osobne rozprawy w sądzie grodzkim, ale trudno mu coś udowodnić… Korzysta z kawiarenek internetowych i jest bardzo sprytny. Przestałam składać skargi w tej sprawie bo nie mam czasu na rozprawy i przesłuchania… Teraz jak mam przebite koło po prostu je wymieniam. Dlaczego o tym piszę? Bo on korzyta głównie z forów dyskusyjnych i sam prowokuje rozmowy o mnie.  Także teraz. Dzwię się, że postrnni internauci czytają te komentarze i wierzą w nie...

Mobbing w pracy, modelstowanie? To dla mnie codzienność. Rzadko mam propozycje pracy jako fotograf czy modelka, żeby nie było podtekstu molestowania, przemocy czy poniżania. Trzeba się zgodzić na któryś z tych elementów, żeby dostać pracę. Ciągle spotyka się ludzi, którzy chcą się dowartościować twoim kosztem i żeby coś osiagnąć musisz sprzedać częć swojego honoru. Tak, prowadzenie firmy czy robienie kariery to na pewno "sprzedawanie się po trochu" za każdym razem. Chciałabym, żeby było inaczej, ale nie jest... Jeśli si.e na to nie zgadzasz, nigdy nie utrzymasz firmy lub nie zrobisz kariery

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wróciłam dzisiaj z Warszawy. Byłam kilka dni na nagraniu reklamy telewizyjnej. Odbierałam pogróżki i złośliwe telefony z powodu nowej dyskusji na forum fotograficznym zaczętej przez Kalina Studio. Oglądalność moich stron wzrosła 10-o krotnie… Dzisiaj po powrocie do Krakowa okazało się, że zniszczono hall przy naszym biurze (wyzwiska na mój temat na ścianach farbą olejną). I dokuczano mojej matce, która zajmowała się studiem w Krakowie, podczas mojego wyjazdu… Szczególnie złośliwy jest jakiś anonimowy „MŚCICIEL KALINY”.
Zbrodniarze na ludzkości nie mieli chyba tylu kłopotów co ja… No ale cóż. Takie jest życie… Nie czuję się winna. Przeprosiłam rzekomo poszkodowane studia. Przeprosiłam za coś czego nie zrobiłam. Za nieumyślne wykorzystanie ich zdjęć, bo przekazał je nam inny fotograf jako swoje. Zaproponowałam wspólprace i pomoc reklamową. Wyśmiano mnie jednak i poniżono. A teraz jestem zniesławiana. 
Podobno przynanie się do nie to dla nich wstyd. W czasie mojego wyjazdu do Warszawy jeden z rzekomo poszodowanych fotografów, dzwonił do mojaj matki, do naszej firmy, obraził ją i krzyczał na nią; zarzucajac jej, ze udaje, że  nie jest mną. Zarzyczył sobie usunięcia sprostwoania na stronie które wczesniej kazał zamieścić.
Nie mamo o to żalu. Według niektórych teoretycznie zasłużyłam na to. Na zniesławianie też. Bo ile dzisiaj jest warta godność drugiego człowieka, jego opinia, mienie czy nastrój? Nic…  Jak jesteśmy na kogoś źli, jak ktoś popełni błąd to po prostu go atakujemy lub niszczymy…
Nie... Nie jestem święta. Ale ja tak nie robię.  Lubię ludzi, kontaktuję się z nimi i współpracuję czasami z takimi osobami, które nie zawsze były wobec mnie fair. Gdybym miała skreślać innych za to, że źle mnie potraktowali – zostałabym sama jak "rozbitek na bezludnej wyspie"…

Dzisiaj jest powszechne, że media, prasa czy internet zniesławiają ludzi bez dowodów i sądu. Chodzi mi zwłaszcza o ostatnie afery związane z nagonką na księży za ich rzekome przynależenie do UB. Pojawiła się masa artykułów, książki, publikacje z oskarżeniami. Dzisiaj nikt nie potrzebuje sądu czy dowodów. Pali się ludzi na stosie tak jak w śroedniowieczu. Nic się nie zmieniło. Pali się ich słowem...
Prymas Polski komentował to ostatnio, że to jest zabijanie człowieka ("zabijanie słowem; bez dowodów i sądu"). Ze mną jest tak samo. Też pisze się o mnie różne kłamstwa.
Dla mnie jest jasne, że w czasach komuny podpisywało się różne dokumenty, żeby nie być prześladowanym. I wcale nie było się tym samym donosicielem. Chodziłam do szkoły podstawowej przed stanem wojennym i musiałam udawać, że kocham związek radziecki. Czy to znaczy, że byłam "zdrajcą narodu"? Kazano nam korespondować z Rosjankami, recytować rosyjskie wierszyki, ubierać się na czerwono i chodzić na wiece pierwszomajowe. Ale czy to znaczy, że byłam donosicielem i agentem UB? Pomagałam jako dzieciak działaczom Solidarności i nosiłam pod kołnierzem oporniki (symbol oporu), ale na co dzień trzeba było kłamać, że nawet się nie wie, co to jest Solidarność… Kiedyś dostałam kilka razy w twarz za te oporniki od nauczyciela. Lała mi sie krew z nosa, kazali mi skłamać, że upadłam... Zgodziłam się. Moi rodzice do dzisiaj o tym nie wiedzą. Takie były czasy... Gdybym była strasza, to może podpisałabym rózne dokumenty rzekomej współópracy za ceneę spokojego życia lub życia w ogóle, a prowadziłabym walkę podziemną z reżimem. Media manipulują prawdą. Udają, że nie widzą wielopłaszczyznowości problemów i robią pranie mózgu innym. Ja nigdy nie dałam sobie robić prania mózgu... 

Nie martwię nową akcją internetową wymierzoną we mnie przez fotografów. Tak było, jest i będzie… Mam niskie ceny i fajne pomysły fotograficzne.  Ludzie z branży fotograficznej często mnie za to poniżali i dręczyli.

Nie uważam się za kogoś wyjątkowego, nie jestem zarozumiała… Ale tak jak inni mam prawo żyć i pracować… Mam prawo do godnego życia i spokoju. Mam więc nadzieję, że niektórzy to uszanują. Przeżyłam w życiu wiele upokorzeń, byłam nawet bita... Ale już nigdy nie dam sie nikomu złamać.Teraz gdy ktoś mi dokucza tym bardziej walczę o siebie i o swoje dobre imię.  Nie daję sobie robić prania mózgu i staram się zapobiegać, gdy robi sie pranie mózgu na mój temat innym. Pierwsza zasada zapobiegania prania mózgu to: nigdy nie wierz w to czego sam nie zobaczysz. Nie wierz w anonimowe wypowiedzi w internecie. Wierz tylko sobie... I wierz tylko w siebie!

Mimo wszytsko mam grono przyjaciół i znajomych, którzy mnie lubią i dopingują mi. I dopinguje mi wiele anonimowych osób w internecie. Są setki osób, którym pomogłam w znalezieniu pracy dzięki mojemu Bankowi Twarzy albo w innych sprawach. Myślę, że mam dobrą opinię.
Zawsze wyznawałam filozofię Madonny: "nie ważne co mówią, ważne, że mówią"... Lubię jej przebojowość. Chociaż sama nie jestem ani zarozumiała ani bezczelna. Zaczerpnęłam z niej tylko to co mi się pdobało. Resztę "ściągnęłam" z innych moich idoli filmowych (jestem z wykształcenia filmoznawcą - zawsze fascynowlai mnie aktorzy). Wzięłam trochę z Jane Fondy, z Marynin Monroe, Elizabeth Taylor, Roberta de Niro, Marleny Dietrich, Sharon Stone, Charlie Chaplina, Kate von Strichen... I tak się promuję... Gdzieś tam, jestem też prawdziwa ja....  Chyba jednak mi to wychodzi skoro tyle lat się utrzymuję na powierzchni... '

Uważam, że mam ciekawe życie, pracę i że mieszkam w fajnym kraju. Nie wstydzę się ani tego, że jestem Polką, ani tego, że czasem popełniam błędy. Nie wstydzę się tego, że jestem młoda i nie wszystko umiem.  Staram się iść do przodu…

Codziennie jestem bombardowana dziesiatką wiadomości na gg, tlenie i skypie - na przemian komplementami, wyzwiskami, propozycjami współpracy... To samo jest w mailach i przez telefon. Nawet wśród klientów biura. Muszę umieć wybierać tych ludzi na których kontakcie mi zależy, a izolować od osób niebezpiecznych. Są osoby, które piszą do mnie, że dzięki moim dziennikom mailowym "odzyskują sens życia (a inni np. "że chce im się od tego żygać" albo cytuję "żebym lepiej zajęła się cellulitisem na swojej dupie niż pisaniem bo jestem grafomanką".
Najbardziej pdobała mi się wiadomość od podróżnika Paula Browdndys, że bez względu na to w jakim był kraju, co kilka dni, po obudzeniu przemierzał kilometry, żeby dotrzeć do kawiarenki internetowej i sprawdzić, czy nie dostał jakiegoś maila z moimi dziennikami. Czasami to były mrozy Grenlandii, a czasami upały Afryki. Dziękował mi, że nadaję sens jego życiu. Że jestem...
Kilka dni później, ktoś inny pisał mi, że jestem tak nieatrakcyjna, że nawet gdybym mu zapłaciła/ to by się ze mną nie przespał.  I że się mną brzydzi.

PANORAMA WIADOMOŚĆI NA GG:
Na gg czytam na codzień na przemian:

ktoś:  
         "Kochanie jakie masz dzisiaj na sobie majtki..."
ktoś inny: "Dlaczego kurwo nie odpisujesz na moją wiadomość gg wysłaną rano..."
ktoś inny: "Gratuluje Pani pięknych oczu"
ktoś inny: "Jak się nie odpierdolisz od mojego faceta to cie wytargam za kudły..."
ktoś inny: "Uwielbiam Twoje genialne i bardzo dojrzałe poczucie humoru Żadko to spotykam u kobiet. Czy możemy zjeść kolecję na moim jachce?
ktoś inny: "Kurwo, już 18.00 a ty dalaj nie piszesz..."
ktoś inny: "Chciałbym zamówić wizytówki, proszę o podanie cenników"
ktoś inny: "Gdyby ojciec wiedział co z ciebie wyrośnie to by cię wyniósł w kondonie na śmietnik" (kopie tej wiadomości przyszła sms-em do mojego ojca kilka dni temu
ktoś inny: "Prosze mi napisać jakie robią Państwo filmy reklamowe dla firm?"

Jak ktoś kto dostaje i czyta taką korespondencję ma być emocjonalnie stabilny?  Czasami już sama nie wiem kim jestem i jaka jestem. A to przecież najważniejsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć. Na drzwiach świątyni delfickiej wyryty jest napis "poznaj samego siebie". Codziennie "poznaję samą siebie" w wypowiedziach innych... Ale każdy ciągnie mnie w swoją stronę. I nie wiem kto mówi prawdę a kto kłamie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jeżeli chodzi o moje samopoczucie, myśli, nowe wydarzenia, napiszę o tym wszystkim w osobnym blogu.
Cały czas coś robię, działam, mam nowe pomysły... Co jakiś czas opisuję je na stronie www.elagawin.pl
www.elagawin.pl/blog  www.egstudio.pl

Wierzę w karmę. Staram się postępować pozytywnie bo wiem, że to wraca, że życzliwość, którą okażę innym kiedyś zaprocentuje, a świadomie popełniane błędy do niczego mnie nie doprowadzą. Czasem jestem rozczarowana, bo pracuję, staram się, "jestem dobra", a przydażają się same porażki. Jednak to nie zmienia mojej filozofi. Bo wierzę, że kiedyś, za rok, albo za 10 lat poczuję się jednak chociaż na chwilę szczęśliwa. I wtedy będę wiedzieć, że to dlatego, że się starałam...

Dzisiaj krytyka nie wpływa na mnie. Zachęca mnie do działania. Ale kiedyś łamała mnie wiele razy i powodowała, że przestawałam pisać, robić zdjęcia, myślałam, że jestem brzydka, nieatrakcyjna i nie zasługuję na to, żęby do czegoś dojść. Jednak potem mijał jakiś czas i znajdował się ktoś kto mówiąc mi komplementy albo pomagając mi odbudowywał moją wiarę w siebie. Myślę, że dlatego do czegoś doszłam, bo tych dobrych ludzi było przy mnie więcej. A ci źli pojawiali się tylko na chwilę. Współcuję ludziom, którzy zostali złamani przez innych lub przez los. Oni nie są źli. Oni po prostu nie mają szczęścia w życiu.

Cieszę się z ostatniej podróży do Warszawy, mam dobry humor... Granie w reklamówce telewizyjnej naprawdę podnosi ciśnienie. To fajne uczucie gdy robią Ci makijaż a potem cały sztab ludzi godzinami ustawia światła, dźwięk i patrzy na Ciebie… Miałam fantastyczną terapię, byłam w centrum uwagi przez parę godzin i to zregenerowało moje ego, moje poczucie własnej wartości.  Dostałam zamówienie na mały film reklamowy.  W Warszawie jest dużo prywatnych  ośrodków telewizyjnych (tzw studia telewizyjne). Też takie założę w Krakowie. To to samo co studio fotograficzne, ale na większą skalę i dla potrzeb filmowych.

Wkrótce TV HBO wyemituje film dokumentalny o mnie, opowiem o niektórych kulisach mojej pracy. Zamierzam  sama produkować fajne filmy. Wczoraj zgłosił się młody reżyser, który chce sfinansować nową produkcję o mnie. Ma pomysł, zebym poza prawidziwymi sytuacjami w pzrerwach filmu leżała w trumnie i sarkastycznie komentowała i oceniała szarą rzeczywistość. Spodobał mi sie ten pomysł...

Dobrze czasami gdzieś wyjechać. Staram się być wesoła i aktywna. Szkoda tylko, że tak wiele osób wokół mnie nie ma humoru, są zmęczeni, zapracowani, nie mają czasu... Ja, nagle, przez chwilę - oderwałam się od tego. Uporządkowałam kilka spraw. Jestem zadowolona, wypoczęta i zrelaksowana...  Czuje się dobrze i jestem szczęśliwa... Może przez chwilę. Do następnych problemów. Ale czasami dobrze jest fajnie się poczuć...

Czytam trochę psychologii, analizuję zachowania innych, oceniam błędy jakie sama robię w kontaktach z innymi. Życie jest pełne tylu ciekawych spraw... Trzeba tylko umieć i chcieć się nimi zajmować. Dostrzegać je... Przez chwilę zobaczyłam  dzięki temu "więcej". Ale boję się czy znowu nie nadejdzie mgła prozaicznych problemów, które przysłonią mi horyzont... Muszę spróbować przynajmniej zapamiętać ten widok, widok horyzontu...
Widok tego do czego dążę i co chcę osiągnąć. Widok horyzontu, do którego chcę dojść. I widok wstającego i zachodzącego słońca nad tym horyzontem... Warto siedzieć i czekać codziennie na ten widok. Chociaż tak często pada deszcz, albo jest mrok…
Napiszę jeszcze coś w tym linku jutro…



 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

CDN

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ www.elagawin.pl