Ela Gawin Dzienniki 2012

22  IV 2012 CO U MNIE SŁYCHAĆ?
Nazbierało się tematów do dzienników…Postaram się więc pisać od dzisiaj na bieżąco, przynajmniej raz w tygodniu, w weekendy. Dzisiaj jest niedziela. Dobry dzień na podsumowanie tygodnia, miesiąca czy roku… Ja przy takiej okazji podsumowuję kilka lat wstecz a nawet całe życie.
Chwila refleksji jaką jest dla mnie pisanie, to możliwość zatrzymania się i popatrzenia na to

DZIENNIKI
 Lubię pisać dzienniki. To moja rozmowa samej ze sobą. Muszę przyznać, że dzienniki pisane dla siebie zawierają więcej opisów niż te które publikuję. Ostatnie dwa lata niewiele z nich publikowałam, bo były zbyt osobiste…
Jednak muszę wrócić do pisania, dla siebie i też dla znajomych, bo jaką satysfakcję daje pisanie czegoś i chowanie do szuflady…
Mam dużo nowych tematów, będę o nich systematycznie pisać:
* Macierzyństwo, jestem mamą 15 miesięcznej Marysi… Jak to jest być mamą…
* Depresja poporodowa. Mit czy prawda?
* Jak znoszę przerwę w pracy
* Kryzys w moim małżeństwie
* Wnioski i psychologia relacji damsko - męskich. Czego chcą mężczyźni, jak ich zrozumieć
* Kłopoty z teściami i znajomymi męża…
* Powrót do pracy, nowe pomysły
* Budzenie się z rocznego snu zimowego…
* Co dalej
* Rzucam się w wir życia i nadrabiam stracony czas
* Mam ochotę na przygody, podróże, karierę, sukces, przyjaźń i miłość…
 
BYCIE MAMĄ:
          Bycie mamą to cudowna rzecz. Nie wiem czy na to zasługuję. Po poronieniu ciąży jeszcze do mnie nie dotarło, że mam dziecko, wspomnienie straty dziecka nadal jest bardzo silne… Napiszę o tym więcej w osobnym wątku…
 
KRYZYS W MOIM MAŁŻEŃSTWIE:
Życie rodzinne i małżeńskie już trochę mnie męczy…  Chciałam być żoną i matką, ale mój mąż przestał mnie kochać… Uważa że jeszcze się nie wyszumiał i od 2 lat dużo imprezuje. Często go nie ma, ciągle się z kimś spotyka, wyjeżdża, chodzi do kina, nigdy jednak nie ze mną… To moja wina, byłam nowoczesną żoną na luzie, na wiele mu pozwalałam, sobotnie imprezy, znajomi, wyjazdy, pieniądze…
Nowy tryb życia, gdy wprowadziłam go w swój świat, uderzył mu do głowy i stracił dystans do tego co ważne a co nie…
Chciałam walczyć o nasze małżeństwo, ale trudno jest namawiać kogoś żeby Cię kochał jeśli on tego nie chce. Zbyt podatny na wpływy swojej rodziny i znajomych, dla których – ja niezależna intelektualistka, z własną firmą, urodą i pomysłem na życie byłam zbyt atrakcyjna…
Może uznali że Andrzej jest zbyt wyjątkowy mając taką żoną i śliczne, zdrowe, szybko się rozwijające dziecko. Zaczęto go namawiać, żeby nas opuścił, a on się na to po prostu zgodził…
I… jesteśmy od Sylwestra w separacji.
Nasze małżeństwo z Andrzejem chyli się ku upadkowi. Dzieli nas za duża różnica wieku, środowisk, mentalności…
Drugi Sylwester, który spędził z kimś innym… I wmawiał mi, że wszystko między nami jest normalnie… O moim małżeństwie napiszę osobnego maila wybranym osobom. Poradźcie mi proszę co mam myśleć, co zrobić, bo czuję się bardzo zagubiona. Czy ratować ten związek czy go zostawić?
Jak mam sobie poradzić sama z rocznym dzieckiem, nie ma żłóbków, jak dać sobie radę? Mieszkam sama… Jest bardzo trudno… Dziecko to nie kot, czy chomik, trudno mi poradzić sobie z moim życiem, obowiązkami, pracą, myślami… Andrzej od miesiąca mieszka osobno, poprosiłam go żeby się wyprowadził bo nie mogłam już znieść jego trybu życia… Patrzenia jak się umawia, chowa komórkę, blokuje komputer, szepcze do telefonu na korytarzu, jest często niezadowolony, nie interesują go moje sprawy, sprawy domu i dziecka… Zostawiłam go… Ale tak naprawdę to on zostawił mnie dwa lata temu, gdy zaczął umawiać się z innymi… A ja stałam się matką jego dziecka, sprzątaczką i kimś kto zdobywa pieniądze na dom, bo jego zarobki szły na rozrywki… Nie mogłam być zbyt ładna i atrakcyjna, mieć firmę i swoje życie zawodowe czy rozrywkowe, bo musiałby mi pomagać, a on chciał interesować się tylko sobą…  Więc systematycznie mnie deprymował, zaniedbywał i pozbawiał wszystkiego… Udało mu się. Gdy sięgnęłam dna samotności, braku poczucia własnej wartości i atrakcyjności jako kobieta, zawodowej, pod każdym względem zrozumiałam, że muszę odejść, przestać go widywać. Nie mieszka u mnie dopiero miesiąc ale wróciły plany, marzenia, działania zawodowe, zaczęłam pisać… Z dbaniem o siebie nie miałam problemów także wcześniej, jeszcze zimą zadbałam o swoją figurę, urodę i mieszkanie… Nie wiedziałam tylko jak zadbać o to, żeby poczuć się szczęśliwa i dalej nie wiem…
Zdecydowałam się napisać o tym wszystkim bo wiem, że sama sobie nie poradzę… Muszę wybić klin klinem… Jedną miłość, pragnienie zastąpić inną…
 
BUDZENIE SIĘ Z ROCZNEGO SNU ZIMOWEGO….
        Jestem na półmetku życia. Mam jeszcze kilkanaście  lat szaleństw i czerpania z życia garściami…. To jak pakt z diabłem. Kilkanaście lat na seks, przygody, podróże, nowe przyjaźnie, nowy związek, drugie dziecko, dom… 15 lat, jakieś 6000 dni, żeby zachłysnąć się życiem ostatni raz, na pełnych obrotach.
Potem przyjdzie powoli starość. I będę „zachłystywać się życiem inaczej”. Nie jako przedmiot pożądania ale może jako czarownica?
Na razie muszę naładować akumulatory i nadrobić stracony czas. Więcej wychodzić, imprezować, bawić się… Nadrobić stracony czas… Teraz mam wiedzę, pieniądze i warunki, żeby czerpać życie garściami… Przedtem miałam młodość ale nie umiałam z niej czerpać.
Może dobrze, że przyszło to rozstanie… Widocznie nie będę się realizować jako żona i matka, może nadal w pracy, może w romansach, kolejnym związku, podróżach? Los coś dla mnie wybierze, a ja przyczynię się do tego wyboru na tyle na ile dam rady…
Ważne jest dla mnie w tej chwili zbudowanie nowego związku, lub nowego romansu…
Być może nie znajdę już partnera, męża, ale przecież mogę mieć kochanków, a nawet ich kupować, tak jak Madonna. Tylko nie aż tak młodych jak ona. 30 lat różnicy miedzy kobietą a mężczyzną to jednak za dużo… Wystarczy mi facet w moim wieku, może być starszy albo 10 lat młodszy…
    Byłabym szczęśliwa gdybym podreperowała karierę, mój wizerunek, nawiązała nowe znajomości… 
 
Robię plany na przyszłość… Jak zadbać o rodzinę?  Najważniejsze jest to, żeby wbrew przeciwnościom życiowym i problemom nie denerwować się, nie martwić, nie dręczyć.
      Konflikt z byłym pracodawcą mojego męża o zaległe honorarium kosztował mnie 10 000 zł, a przerwa na urlop macierzyński 50 000 zł (kredyt, wydatki, przestój firmy).
W sumie mam więc 100 000 zł do odrobienia i trzeba by zarobić coś na zapas… Na czym, jak? Mam trochę pomysłów.
Odzyskałam ładną figurę i urodę, mam wykształcenie, firmę mieszkanie, inteligencję… Straciłam miłość i męża, muszę to odzyskać, może w innej postaci niż Andrzej. Życie bez mężczyzn i seksu jest nudne, nie chciałabym tak żyć, zamierzam od zaraz zapełnić ta lukę, choćby czymkolwiek i zastanawiam się przyszłościowo jak zapełnić ją idealnie…
 
Chcę na nowo zdobyć sens życia, poczucie wartości, wyjątkowości, miłość, zdrowie, muskulaturę, drugie dziecko…
Widocznie całe życie musimy się odradzać i zdobywać coś od nowa….
 
Muszę robić to co umiem robić najlepiej: pisać, fotografować, kręcić filmy, rozmyślać, interesować się dziennikarstwem, stawiać jak zwykle na seksapil...
Zrobiłam trochę nowych zdjęć domowych, porządkuję moje rzeczy, mieszkanie, biuro, studio, garaż i suszarnię
Wysyłam kilka zdjęć, wkrótce więcej moich zdjęć domowych w linku www.elagawin.pl/mojdom
 
ANEGDOTA Z PRZESZŁOŚCI
Mam na koncie wiele przygód, teraz gdy o nich myślę układają się w anegdoty…
 
- Ela
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 
1. XII. 2012
O TARGACH ŚLUBNYCH I NIE TYLKO…

TARGI ŚLUBNE 10-11 XI 2012
Chyba już czas pokazać zdjęcia z targów ślubnych. Rozdawałam ulotki, reklamowałam się… To nie są jakieś szczególne zdjęcia, niektóre są z komórki :) Te na których jestem robił amator, jedynym fotografem na stoisku byłam ja sama. Pozostałe osoby to kamerzysta i przedstawiciel. Mimo to zrobiłam mini reportaż i parę zdjęć kolegom z sąsiadujących stoisk z myślą, że zwabię ich dzięki temu na mojego facebooka. Jutro wyślę im smsy.
I jak po targach? 3000 zł mniej w portfelu, 3000 ulotek poszło w Kraków… Zobaczymy. Wgram jutro moje nowe reklamówki.
Skoczyły liczniki na moich stronach, jest kilka nowych zamówień. Powoli coś się dzieje. Będzie z czego zapłacić ZUS firmy w styczniu J
Szukam chętnej osoby, która chce wystąpić ze mną na kolejnych targach w Katowicach i w Krakowie (I 2013 r.). Chodzi o wspólny wydatek na stoisko i reklamę. Myślę, że warto.
Przydałby się też nowy miły webmaster do odświeżenia moich stron www, dawno się tym nie zajmowałam. Szewc chodzi bez butów…
Rozerwałam się na tej imprezie. Ale tym bardziej widzę jak brakuje mi towarzystwa z mojej branży. I przyjaciół „z mojego środowiska”, „na moim poziomie”. Znam setki ludzi a jednak siedzę wieczorami sama w domu… Wszyscy się gdzieś spieszą. Z częścią sama nie chcę się spotykać. Trzeba pomyśleć o świętach, sylwestrze, feriach zimowych…
Od mojej separacji z mężem mija już 8 miesięcy, niestety nadal bardzo źle ją znoszę. Ile jeszcze będę się tym martwić? Czy rok to jakaś magiczna granica?
Dzisiaj rozmyślałam o tym w jakim stopniu kawa, alkohol, leki, narkotyki zaburzają nasze myślenie… Jak łatwo ulega się nastrojom sytuacji albo pod wpływem drugiej osoby. Dlaczego mózg jest tak poddatny na presję i nastroje? Dlaczego jednego dnia tak łatwo obwiniamy innych a drugiego siebie? Pisanie dzienników czy jakichkolwiek notatek to dla mnie sposób na ujarzmienie umysłu i tego co myślę. Bo dzięki temu odpowiednio wartościuję świat i siebie, albo przynajmniej próbuję, bez względu na to co się wydarzyło czy jak zostałam potraktowana. Myślę, ze warto mieć jakieś stałe ideały i na nich bazować.
Np. taki, że nie możemy oceniać i krytykować innych i wcale tego nie potrzebujemy. Może po prostu akceptować świat takim jaki jest (i ludzi)? Albo jeśli próbujemy zrozumieć dlaczego coś się stało, trzeba zawsze pamiętać, że to wypadkowa wielu czynników, także takich które bagatelizujemy, ale i tych które uważamy za prawdziwą. przyczynę. Miałam pisać o targach… Wrócę do tego jutro przy okazji dodawania kolejnych porcji zdjęć. Jest 1 w nocy. Poprzerzucam kanały w telewizji, zapiszę coś w kalendarzu i idę spać. O 8 rano wstaje mój maluszek. A mama znowu będzie zmęczona… Niedziela. Może można zawagarować. Ja wagaruję już drugi rok… Czas zabrać się za życie i za pracę. Zarobić pieniądze, poszukać szczęścia i znowu powylegiwać się na gorącym piasku nad Bałtykiem. Kogo tym razem zabiorę? Andrzeja już niestety nie. Mam na decyzję jeszcze pół roku.

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
 
8. XII. 2012
SOBOTA, IMIENIMY KOTA…
     
    Dzisiaj jest sobota, wypadało by gdzieś wyjść, może jakieś tourne po krakowskich klubach…
Niestety. Mam problem. Już dawno znudziło mnie to szwendanie się nocami po Krakowie. Co więc robić?
W maju założyłam konto na Sympatii, zapowiadało się ciekawie… Jeszcze w tym samym miesiącu poznałam dwóch przystojnych wysokich chłopaków (dwudziestokilkulatków). Spotkałam się też z paroma innymi osobami. Niestety nic z tego nie wyszło…
Paweł okazał się nieobliczalny, sam nie wiedział czego chciał. Najpierw wydzwaniał i prosił o spotkanie potem nie przychodził albo odwoływał. Gdy zaczęliśmy się spotykać, oświadczył, że nie może przestać myśleć o byłej dziewczynie. Wcześniej opowiadał mi o niej, jak go poniżała, wyśmiewała a nawet biła. Izolowała go od rodziny i znajomych, manipulowała nim… Zabierał mi czas, przesiadywał u mnie godzinami. Ale chyba przeszkadzało mu, że mam małe dziecko. Pokłóciliśmy się i przestaliśmy się widywać.
Piotrek kazał sobie kupić na pierwszą randkę butelkę wódki i 2 litry coca coli. Przyjechał do mnie z dużą torbą i zapowiedział, że zostaje na noc bo ma daleko do domu... Zaniemówiłam, ale nie sprzeciwiłam się bo był bardzo przystojny, zawodowy piłkarz. Niestety wypił pół butelki wódki z colą w ciągu godziny i zasnął.
Pozwoliłam mu zostać. W nocy i nad ranem co chwilę się budził i namawiał mnie na seks. Jakoś straciłam zainteresowanie. Chodził całą noc po moim mieszkaniu, do łazienki i palić na balkon, zastanawiałam się czy nie zagląda do szaf i czy czegoś nie ukradnie, mało go znałam. Rano gdy wychodził do pracy obiecałam, że się odezwę, dotrzymałam słowa. Wysłałam mu po tygodniu sms-a, że nie mogę się już z nim widywać bo pogodziłam się z mężem. To nie była prawda, ale postanowiłam tak mówić wszystkim chłopakom, którzy mi się nie spodobali. Od tej pory zniechęciłam się do umawiania w domu…
Zainteresowało mnie jeszcze kilka osób z portalu randkowego Sympatia, umówiłam się z nimi na spacer, w mieście itp. Niestety z reguły okazywało się, że w rzeczywistości są niźsi, starsi lub mają inne wady ukryte w profilu... Niestety za bardzo zwracam uwagę na „urodę”…  Ostatnio zainteresował mnie pewien przystojny prawnik, wszystko zapowiadało się ciekawie ale jak się uśmiechnął okazało się, że ma brzydkie wystające żeby. Może ciekawszy byłby ktoś z prezentacji video, są takie? Tak jak na filmach zagranicznych, dziewczyny zawsze znajdują w bazie video randek kogoś ciekawego…
 
Jest sobota wieczór. Siedzę, rozmyślam i piszę. Kiedyś w taki dzień szykowałabym się na imprezę. Zamiast tego zaliczyłam dzisiaj dwu godzinny spacerek z wózkiem w okolicach Zakrzówka. Spałam do 10 rano. Małe porządki, obiad, kolacja i już wieczór. Grzane wino przestaje mi smakować, może za dużo go piję. Mąż nie odezwał się cały dzień… Nie musi. Jesteśmy od roku w separacji. Dom pusty.
 
Moja mała córeczka była dzisiaj grzeczna i prawie nie płakała. Wczoraj szalała i krzyczała cały dzień i zupełnie się tym załamałam. Wczorajszy dzień od popołudnia zamienił się w piekło…
Nie wierzę jak ktoś mówi, że sam wychował czworo dzieci. Jestem samotną matką i okazuje się, że to jest bardzo trudne. Mija cały dzień, a ja nie znajduję czasu ani na pracę, ani na rozrywki, trzeba odpisać na listy, maile, zrobić zakupy, zająć się domem, sobą, pozałatwiać różne sprawy…
 
Od lata zaglądam ze znajomym fotografem w ciągu dnia do kawiarni Vis a vis na rynku. Ciekawe miejsce, można spotkać znanych fotografów, poetów związanych z Piwnicą Pod Baranami. Dobrze się tam czuję bo nie chodzą tam żadne młode ładne dziewczyny więc nie mam żadnej konkurencji. Jak ktoś chce popatrzeć na ładną dziewczynę musi patrzeć na mnie… Często chodzę też na obiady do restauracji Gestler (róg Jana i Pijarskiej); smaczne jedzenie, zawodowy kucharz, zespół kelnerów… Pokażę zdjęcia innego dnia.
 
10-11 XI wystawiałam się na tragach ślubnych w Krakowie. Ciekawe impreza, zrobiłam trochę zdjęć sobie i sąsiadom www.egstudio.pl/targislubne.pl
Reklama w mojej branży jest bardzo ważna. Czekam na efekt tych działań, na razie zadzwoniło trochę osób, podpisałam ze cztery umowy. Czekam na ciąg dalszy.
 
Czekam na to co przysienie życie, zarzucam sieci, obserwuję, kombinuję… Bez tego nic się nie wydarzy. Staram się codziennie żyć tak, żeby robić coś ciekawego, zostawiam sobie furtkę na jakieś przygody, wydarzenia. To dziwne, życie nie chciało, żebym była żoną, matką, kurą domową… Na starość chcę zostać czarownicą. Kim mam być teraz? Jeszcze nie wiem…
 
_______________________________________________________________________
 
28 XII 2012
ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH...
LENIUCHUJĘ.

Święta, Święta i po Świętach. A teraz trzeba się przygotować do Nowego Roku. Jutro coś napiszę. Przemyślenia? Na Nowy Rok?
 
Rok temu na Sylwestra i w Święta byłam nieszczęśliwa. I teraz też jestem. Jeszcze bardziej. Z tego samego powodu. Naiwnie wierzyłam, że gdy minie rok, coś się zmieni… Nic się nie zmieniło. Jest gorzej. Ale może zmiany przyniesie jutrzejszy dzień? A nie kolejne dwa lata? Widocznie separacja w małżeństwie nie jest rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest rozwód. Może wtedy to się wszystko skończy? Ciągłe rozpamiętywanie przeszłości i pytanie dlaczego? Nienawiść, żal, nadzieja, czekanie, pogodzenie, rozstanie…
Mój mózg wytwarza chyba za mało serotoniny, hormonu szczęścia, Trzeba umieć pogodzić się z przegraną. Z sukcesem. I żyć dalej. Nie pytać dlaczego. Nie wyjaśniać. Po prostu brać to co przynosi każdy dzień i cieszyć się z tego co sami możemy zmienić. Większość zdarzeń jest tylko tłem, nie mamy na nie wpływu. To takie proste. A dla mnie takie trudne.  Zrozumiałam to gdy miałam piętnaście lat. A teraz ciągle próbuję zrozumieć to na nowo. To i inne proste sprawy.
Moim problemem jest chyba to, że za dużo rozmyślam, analizuję, szukam powodów. Prościej żyć tym którzy kierują się prostymi zasadami i mają mało wiedzy, dla nich wszystko jest tylko czarne albo białe. Obrażają się i nie odzywają. To takie proste. A ja ciągle wybaczam. Pytam. Świat ma dla mnie tyle odcieni szarości, że nie umiem podjąć decyzji, ocenić, zrozumieć. Za dużo wiem. I przez to wiem, że nic nie wiem.. To pułapka. Nie mogę z niej wyjść. Uduszę się tutaj. Jak mogę uciec? Gdzie?
Czy jest ze mną aż tak źle? Nie…
Biologia, chemia, mój mózg ratuje mnie przed samą sobą… Gdy robię coś ciekawego, twórczego, albo gdy robię cokolwiek, rozkręcam się i przestaję się martwić. To może być wszystko, montaż filmu, satysfakcja z drobiazgów, udanej rzeczy, przyszyta falbanka do spodni, naprawiony kran, dobrze zrobione zakupy, przyjemny orgazm, łyk szampana, albo cała butelka wypita przy ciekawym filmie…
Lubię filmy gdy bohater ma problemy i nie rozwiązuje ich do końca ale odnajduje spokój. Jest nadal silny.  Nie jakieś banalne hapy endy.
Miłość, znam ją tylko z książek, z filmów, z marzeń z młodości. Czy to możliwe, że jeszcze jej zaznam?
Może powinnam być wdzięczna losowi, że czuję miłość do dziecka. Do rodziców… To już coś. Napiszę jeszcze coś o świętach i o sobie. Obiecuję…  Nie jest źle. Jest całkiem dobrze. Cięgle jest nadzieja. I niewiadoma co się jutro zdarzy. To już coś. To więcej niż nic.

DZIENNIKI CDN

 

MAM DUŻO TEKSTÓW Z 2012 roku, będę je dodawać w linkach...

_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


ZOBACZ TEŻ MOJE DZIENNIKI I BLOGI:
www.facebook.com/elagawin
www.elagawin.pl/dzienniki
www.elagawin.pl/maile
www.elagawin.blog.onet.pl
www.egstudio.pl/blog
www.elagawin.pl/blog  dopiero zrobię tą stronę :)
www.egstudio.blog.onet.pl
www.gawinstudio.blog.onet.pl
www.sympatia.pl/elagawin
wpisz w google: Ela Gawin teksty, dzienniki, blog znajdziesz inne
* uwaga konkurencja czasami podaje się za mnie, nie wszystkie wpisy są mojego autorstwa. Bazujcie więc na podanych powyżej jako licencjonowanych :)

Skończyłam Polonistykę i Filmoznawstwo na UJ w Krakowie. Pisanie i wszelkie formy wyrażania myśli i uczuć były zawsze moją pasją i największym talentem... Poza pisaniem lubię rozmawiać przez telefon i na bezpośrednich spotkaniach.
Robienie zdjęć i filmów, projekty reklam i imprez to dodatkowa działalność, najchętniej pracuję jako rzecznik prasowy, dziennikarz, copywriter, bloger itp.
Muszę zmartwić fanatyków pisania i czytania - niestety w tych zawodach trudno o zarobek. Robimy to hobbystycznie... Upodobanie do rozmyślania można też wykorzystać w planowaniu swojego biznesu, życia i innych spraw.
Dzienniki i pamiętniki zaczęłam pisać w szkole podstawowej, publikować w pierwszych latach istnienia internetu czyli w latach 90-tych. Opowiadania zaczęłam pisać w szkole średniej...


plakat33



ilość wizyt na stronach
E. Gawin:
225169